Zatrzymania e-rowerzystów przez Policję – skala, przepisy i konsekwencje

utworzone przez | maj 24, 2025 | Rowery Elektryczne | 0 komentarzy

Rowery elektryczne szturmem zdobyły polskie ścieżki i ulice, kusząc łatwością przemieszczania się bez nadmiernego wysiłku. Wraz ze wzrostem ich popularności, coraz częściej dochodzi jednak do policyjnych kontroli użytkowników e-bike’ów. CZyżby Policja dokonywała zatrzymania e-rowerzystów bez powodu? Okazuje się, że nie każdy „rower elektryczny” faktycznie mieści się w definicji roweru – a konsekwencje prawne mogą być dla właścicieli takich pojazdów dotkliwe. Poniżej przedstawiamy skalę zjawiska kontroli e-bike w Polsce, wyjaśniamy dlaczego policja zatrzymuje rowerzystów na elektrykach, analizujemy co mówi prawo o rowerach elektrycznych i motorowerach, opisujemy przebieg typowej kontroli oraz przytaczamy przykłady konkretnych przypadków. Na koniec formułujemy wnioski i porady dla osób jeżdżących na e-rowerach.

Zatrzymania e-rowerzystów
Zatrzymania e-rowerzystów przez Policję – skala, przepisy i konsekwencje 2

Zatrzymania e-rowerzystów i kontrole e-rowerów w całej Polsce – skala zjawiska i lokalizacje

Policyjne kontrole rowerzystów na elektrycznych jednośladach nie są incydentalne – to zjawisko obserwowane w różnych regionach kraju. Kraków zasłynął jako jedno z pierwszych miast, gdzie policja zdecydowanie wzięła się za e-bike’i. W połowie kwietnia 2025 r. krakowska drogówka przeprowadziła dwudniową akcję kontrolną, skupioną na pojazdach „udających” rowery elektryczne. Podczas tych działań ujawniono 11 przypadków naruszeń – byli to kierujący poruszający się jednośladami o cechach wykraczających poza definicję roweru​. Równolegle sygnały o problemie docierały z innych miast. Jeszcze jesienią 2024 r. Poznań rozpoczął cykliczne kontrole rowerzystów na elektrykach – w ciągu zaledwie kilku dni przeprowadzono dwie akcje, podczas których wylegitymowano kilkadziesiąt osób​. Posypały się mandaty (w pierwszej akcji 14 mandatów na łączną kwotę 3150 zł, w drugiej – kolejne 11 mandatów)​. W Poznaniu szczególną uwagę zwracano na rowerowych kurierów dostarczających jedzenie – to oni, wyposażeni w charakterystyczne plecaki, dominowali wśród kontrolowanych.

Nie tylko Kraków i Poznań stanęły przed tym wyzwaniem. Również Warszawa zaczęła dostrzegać problem. Wiosną 2025 r. stołeczny Wydział Ruchu Drogowego skontrolował 52 pojazdy z napędem elektrycznym o wyglądzie roweru poruszające się po ulicach miasta​. Wyniki tej akcji były znamienne: 19 mandatów nałożonych na miejscu, a cztery pojazdy uznane za nielegalne „elektryki” zostały wycofane z dalszego ruchu, ponieważ nie posiadały obowiązkowego ubezpieczenia OC​. Oznacza to, że w ocenie policji te cztery jednoślady nie były w świetle prawa zwykłymi rowerami, lecz pojazdami mechanicznymi, dla których brak polisy OC stanowi poważne naruszenie. Co istotne, na problem „dzikich” e-bike’ów zwrócili uwagę również lokalni samorządowcy. Jeszcze zimą warszawscy radni apelowali o podjęcie stanowczych działań wobec elektrycznych dostawczaków na chodnikach i drogach dla rowerów – argumentując, że rozpędzone „e-potwory” stwarzają zagrożenie dla mieszkańców, podobnie jak niegdyś hulajnogi przed uregulowaniem ich użytkowania​.

Obserwując te sygnały z całego kraju, można mówić o narastającym trendzie: policja w różnych miastach bierze pod lupę e-rowery i zapowiada kontynuację takich działań. W Krakowie oficjalnie zapowiedziano kolejne akcje kontrolne wymierzone w użytkowników elektrycznych jednośladów. Wygląda więc na to, że kontrole e-bike’ów będą prowadzone coraz częściej, w różnych regionach, wraz ze wzrostem liczby tych pojazdów na drogach.

Dlaczego policja zatrzymuje użytkowników rowerów elektrycznych?

Powody, dla których policjanci interesują się rowerami elektrycznymi, wynikają przede wszystkim z bezpieczeństwa oraz przestrzegania przepisów. Na pierwszy plan wysuwa się kwestia nielegalnych przeróbek i przekroczenia norm. Na polskich drogach coraz częściej pojawiają się pojazdy o zbyt dużej mocy silnika lub wyposażone w manetkę gazu, pozwalającą na jazdę bez pedałowania – czyli sprzęt, który nie mieści się w prawnej definicji roweru elektrycznego. Tego typu maszyny, nie spełniając definicji roweru, są formalnie motorowerami (o czym szerzej poniżej), a więc ich użytkownicy nielegalnie korzystają z infrastruktury przeznaczonej dla rowerów (ścieżek rowerowych, a nierzadko także chodników) i stwarzają zagrożenie dla innych uczestników ruchu, zwłaszcza pieszych​. Wyobraźmy sobie rozpędzony do 40–50 km/h ciężki e-bike pędzący po chodniku – nietrudno o potrącenie pieszego lub kolizję. Niestety, takie sytuacje przestały być fikcją; modyfikowane „potwory” elektryczne zawłaszczają drogi dla rowerów, a ich kierowcy nie zawsze przejmują się bezpieczeństwem innych.

Drugą kwestią jest nieświadomość użytkowników. Wielu posiadaczy szybkich e-bike’ów czy tzw. fatbike’ów z silnikami o mocy kilkukrotnie przewyższającej dopuszczalne 250 W nie zdaje sobie sprawy, że według prawa jeżdżą tak naprawdę motorowerem – a nie rowerem. Policja dostrzega, że „nie każdy amator szybkiej jazdy bez pedałowania ma świadomość, iż może jeździ tak naprawdę motorowerem”​. Dlatego działania funkcjonariuszy mają często charakter prewencyjny i edukacyjny: zatrzymując takiego delikwenta, policjant może uświadomić mu, jakie przepisy zostały złamane i co należy zrobić, by jeździć legalnie. Niemniej jednak brak świadomości nie zwalnia z odpowiedzialności. Jeśli ktoś łamie przepisy – czy to dotyczące prędkości, czy klasyfikacji pojazdu – musi liczyć się z konsekwencjami.

Wreszcie, kontrolowanie e-bike’ów to odpowiedź na liczne wykroczenia popełniane przez ich użytkowników. Policyjne statystyki z kontroli pokazują, że posiadacze elektryków nagminnie dopuszczają się typowych przewinień znanych z udziałem tradycyjnych rowerzystów: mowa o jeździe po chodniku, nieustępowaniu pierwszeństwa pieszym, wyprzedzaniu na przejściach, ignorowaniu znaków drogowych czy niestosowaniu się do obowiązku jazdy drogą dla rowerów, gdy takowa jest dostępna​. Do tego dochodzą kwestie stanu technicznego (brak obowiązkowego oświetlenia, odblasków, hamulców) oraz trzeźwości kierujących. Podczas poznańskich kontroli zatrzymano m.in. jednego nietrzeźwego e-rowerzystę​ – co przypomina, że rower elektryczny to wciąż pojazd, którym nie wolno kierować po alkoholu. Policjanci zdają sobie sprawę, że grupa użytkowników e-bike’ów (np. kurierzy pracujący pod presją czasu) bywa skłonna do ryzyka i łamania przepisów, stąd wzmożony nadzór ma ich zdyscyplinować i poprawić bezpieczeństwo wszystkich uczestników ruchu.

Rower elektryczny a motorower – co mówi prawo?

Kluczową rolę w całej sprawie odgrywają przepisy definiujące, czym jest rower elektryczny, a czym motorower. Polskie prawo (Ustawa Prawo o ruchu drogowym) jasno określa parametry, jakie musi spełniać pojazd, by mógł być traktowany jak rower. Zgodnie z art. 2 pkt 47 PoRD, rowerem (w tym rowerem elektrycznym) jest pojazd napędzany siłą mięśni, który może być wyposażony w pomocniczy napęd elektryczny o mocy maksymalnej 250 W i napięciu do 48 V. Taki napęd musi uruchamiać się naciskaniem na pedały (czyli nie działać samodzielnie bez pedałowania) i automatycznie odłączać po przekroczeniu prędkości 25 km/h. Innymi słowy, legalny e-bike to w świetle przepisów wciąż przede wszystkim rower – elektryczny silnik jedynie go wspomaga, i to w ograniczonym zakresie (do określonej prędkości i mocy).

Co jednak, jeśli pojazd przekracza te parametry? Ustawa definiuje w art. 2 pkt 46 PoRD, że motorowerem jest pojazd dwu- lub trójkołowy z silnikiem spalinowym do 50 cm³ lub silnikiem elektrycznym o mocy do 4 kW, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 45 km/h​. W praktyce więc, każdy elektryczny jednoślad mocniejszy niż 250 W lub rozwijający prędkość powyżej 25 km/h na samym silniku jest traktowany jak motorower. Do kategorii tej zaliczają się również popularne e-bike’i wyposażone w manetkę gazu – ponieważ manetka pozwala na napędzanie pojazdu bez pedałowania, taki sprzęt nie spełnia definicji „napędu uruchamianego naciskiem na pedały” i automatycznie wypada z kategorii roweru. Krótko mówiąc: rower elektryczny z manetką gazu w oczach polskiego prawa nie jest rowerem. To samo dotyczy e-roweru, który ma silnik o mocy np. 500 W czy 1000 W – formalnie to już nie rower, a pojazd mechaniczny.

Dlaczego ta kwalifikacja jest tak istotna? Otóż motorower podlega zupełnie innym wymogom niż zwykły rower. Jeśli Twój elektryczny jednoślad de facto stał się motorowerem, nie możesz legalnie jeździć nim po drogach publicznych, dopóki nie spełnisz dodatkowych formalności. Jakich? Przede wszystkim rejestracja pojazdu – motorower musi mieć dowód rejestracyjny i tablicę rejestracyjną (dokładnie tak jak skuter czy motorower spalinowy). Dalej, obowiązkowe ubezpieczenie OC – każdy motorower (niezależnie od rodzaju napędu) musi być ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej​. Wreszcie, uprawnienia kierującego – do prowadzenia motoroweru wymagane jest prawo jazdy (co najmniej kat. AM dla osób 14+ lub dowolna wyższa kategoria, np. kat. B dla dorosłych)​. Wyjątek dotyczy tylko osób pełnoletnich urodzonych przed 19 stycznia 1995 r., które nabyły uprawnienia ustawowo. Jeśli więc ktoś nie ma prawa jazdy w ogóle, a śmiga na przerobionym e-bike’u 40 km/h – łamie prawo.

Podsumowując: granica między rowerem elektrycznym a motorowerem przebiega w polskim prawie dokładnie tam, gdzie kończy się asysta silnika, a zaczyna samodzielny napęd elektryczny o większej mocy. Wszystko, co przekracza 250 W, 25 km/h lub działa bez pedałowania – wrzuca nas w kategorię motoroweru ze wszystkimi tego konsekwencjami. W kontekście kontroli oznacza to, że policjant zatrzymujący e-rowerzystę patrzy nie tylko na to, jak ten jedzie, ale czym jedzie. Jeśli sprzęt wygląda podejrzanie „za szybki” – może paść pytanie o homologację, o parametry, albo po prostu stwierdzenie: ten pojazd nie spełnia definicji roweru, proszę okazać prawo jazdy, OC i dowód rejestracyjny.

Jak przebiegają policyjne kontrole e-bike’ów?

Jak wygląda taka kontrola w praktyce? Wiele zależy od charakteru pojazdu i zachowania rowerzysty. Jeżeli policjant zauważy na drodze jednoślad, który wygląda jak rower, ale porusza się podejrzanie szybko bez pedałowania – to sygnał alarmowy. Funkcjonariusze drogówki zwracają szczególną uwagę na e-bike’i, które mają zamontowaną manetkę gazu lub poruszają się z prędkościami niemożliwymi do osiągnięcia dla zwykłego roweru elektrycznego​. Pierwszym etapem kontroli jest więc zatrzymanie takiego pojazdu do rutynowej kontroli drogowej. Policjant zapewne poprosi o zjazd na pobocze czy chodnik i przystąpi do oględzin pojazdu oraz weryfikacji dokumentów.

Standardowo sprawdzane są elementy takie jak obowiązkowe wyposażenie (światła, odblaski, dzwonek), a także stan trzeźwości kierującego – identycznie jak przy kontroli zwykłego rowerzysty czy kierowcy samochodu. Na opublikowanych zdjęciach z akcji widać, że policjanci często rozpoczynają od badania alkomatem i ogólnej kontroli dokumentów tożsamości. Równocześnie jednak funkcjonariusz ocenia charakterystykę pojazdu: czy ma pedały (i czy są one faktycznie używane), czy posiada manetkę gazu, jakie ma gabaryty i ewentualnie oznaczenia silnika. W wielu e-bike’ach moc silnika jest nadrukowana na obudowie (np. 250 W, 500 W etc.). Jeśli z oględzin wynika, że pojazd nie spełnia definicji roweru (np. widać manetkę albo użytkownik przyznaje, że jedzie „na silniku”), to policjant może podjąć dalsze kroki.

Kluczowym momentem jest stwierdzenie, że mamy do czynienia z pojazdem niedopuszczonym do ruchu jako rower. W Krakowie policjanci w takiej sytuacji powołali się na art. 94 Kodeksu wykroczeń §2, mówiący o prowadzeniu pojazdu niedopuszczonego do ruchu​. Stwierdzili wręcz, że rowery z manetką traktują jako pojazdy niedopuszczone do ruchu, a kierowanie nimi to wykroczenie zagrożone mandatem do 1500 zł. To ważna informacja: oznacza to, że już sam fakt używania e-bike’a, który nie spełnia wymogów (np. zbyt mocnego, z manetką), jest podstawą do ukarania. Funkcjonariusze mogą na miejscu wystawić mandat za takie wykroczenie.

Co dzieje się dalej? Jeśli pojazd kwalifikuje się jako motorower, policjant będzie wymagał od kierowcy stosownych dokumentów: prawa jazdy, dowodu rejestracyjnego i potwierdzenia OC. Brak tych dokumentów automatycznie pogarsza sytuację zatrzymanego. Przykładowo, gdy w Warszawie spośród 52 skontrolowanych „rowerów” cztery okazały się nielegalne, policja zakazała dalszej jazdy tym pojazdom właśnie ze względu na brak OC (co już samo w sobie stanowi naruszenie karane przez UFG)​. W praktyce taka kontrola może więc zakończyć się unieruchomieniem pojazdu – policja może zakazać dalszego poruszania się nim po drodze, a w skrajnych przypadkach nawet go odholować (zwłaszcza jeśli pojazd stwarza zagrożenie lub absolutnie nie ma prawa poruszać się samodzielnie). Często jednak kończy się na zakazie jazdy i pouczeniu, że pojazd ma zostać zepchnięty z drogi publicznej.

W przypadkach wątpliwych co do mocy pojazdu, policja może sięgnąć po pomoc ekspertów. W Krakowie głośno było o sytuacji, gdzie zatrzymany jednoślad na ulicy Straszewskiego „przypominał rower”, ale policjanci mieli podejrzenie, że to coś więcej​. Wezwano biegłego sądowego ds. techniki pojazdów, który na miejscu przeprowadził oględziny i orzekł, że to motorower o mocy 1400 W (podczas gdy dla roweru dopuszczalne jest 250 W). Taka procedura to nowość na polskich drogach – dotychczas rzadko weryfikowano parametry techniczne rowerów na miejscu. W innych krajach, np. w Holandii, policja dysponuje mobilnymi hamowniami do testowania mocy pojazdów podczas kontroli​. W Polsce to wciąż raczkuje, ale przykład krakowski pokazuje, że w razie potrzeby nasze służby też potrafią ustalić prawdę o osiągach e-bike’a.

Podczas kontroli funkcjonariusze zwracają uwagę również na inne przewinienia: wspomniane już wykroczenia drogowe (jazda niezgodnie z przepisami) czy kwestie bezpieczeństwa. Jeśli więc nawet Twój e-bike jest formalnie rowerem, ale łamiesz przepisy ruchu drogowego – mandat Cię nie ominie. Kontrole często kończą się sumą mandatów za różne wykroczenia: np. brak oświetlenia, jazda po chodniku i przejechanie przez przejście dla pieszych mogą dać razem kilkaset złotych kary. Policja podkreśla, że celem nie jest represjonowanie rowerzystów, a zapewnienie porządku i bezpieczeństwa​. Dlatego uczciwy użytkownik legalnego e-bike’a, jadący przepisowo, nie ma się czego obawiać. Natomiast ci, którzy próbują naginać prawo – muszą liczyć się z kontrolą i sankcjami​.

Przykładowe sytuacje z kontroli e-bike’ów

Dla lepszego zobrazowania problemu, przyjrzyjmy się dwóm konkretnym przypadkom policyjnych interwencji wobec użytkowników rowerów elektrycznych:

  • Kraków (kwiecień 2025) – W trakcie opisanej wcześniej akcji, 15 kwietnia na ul. Straszewskiego w Krakowie zatrzymano mężczyznę jadącego pojazdem przypominającym rower. Podczas szczegółowych oględzin wyszło na jaw, że to urządzenie ma silnik o mocy aż 1400 W – czyli ponad pięciokrotnie mocniejszy niż dopuszcza ustawa. Na miejsce wezwano biegłego, który zakwalifikował pojazd jednoznacznie jako motorower. Co to oznaczało dla kierującego? Niestety nic dobrego – okazało się, że nie posiadał on wymaganych uprawnień ani dokumentów. Jazda pojazdem mechanicznym bez uprawnień to wykroczenie z art. 94 §1 Kodeksu wykroczeń, zagrożone grzywną nie niższą niż 1500 zł (maksymalnie nawet do 30 000 zł) albo aresztem​. Sprawa krakowskiego e-rowerzysty trafiła do sądu; zgodnie z prawem sędzia obligatoryjnie orzeka w takiej sytuacji także zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów na okres od 6 miesięcy do 3 lat​. Innymi słowy, mężczyzna ryzykuje nie tylko wysoki mandat, ale i utratę prawa jazdy (jeśli je posiadał) lub zakaz przyszłego ubiegania się o uprawnienia na pewien czas. Przykład ten obił się szerokim echem – to jeden z pierwszych w Polsce przypadków tak stanowczego potraktowania „rowerzysty”, który de facto prowadził niezarejestrowany motorower.
  • Warszawa (wiosna 2025) – Stołeczni policjanci podczas jednej z akcji zwrócili uwagę na skalę problemu w miejskiej dżungli. W ramach kontroli na warszawskich ulicach, o której informowała Komenda Stołeczna, cztery pojazdy elektryczne zostały wykluczone z ruchu. Powód? Brak polisy OC. To oznacza, że funkcjonariusze uznali te maszyny za podlegające obowiązkowemu ubezpieczeniu – a więc nie za rowery, lecz za motorowery. Rowerzyści (czy raczej już kierujący motorowerami) zostali ukarani na miejscu mandatami. Łącznie tamtego dnia wypisano 19 mandatów, co sugeruje, że oprócz kwestii braku OC, nałożono również kary za inne wykroczenia (być może jazdę po chodniku, brak uprawnień itd.)​. Warszawski przykład pokazuje, że policja potrafi skutecznie namierzyć nielegalne e-bike’i nawet w gąszczu miejskim – a konsekwencją może być unieruchomienie pojazdu na miejscu i konieczność dalszej drogi pieszo, jeśli nie mamy wymaganych dokumentów.

Warto dodać, że w Poznaniu – gdzie kontrole prowadzono w nieco innym stylu – również nie brakowało ciekawych przypadków. Podczas jednej z akcji zatrzymano m.in. dostawcę jedzenia, który prowadząc e-bike okazał się osobą poszukiwaną przez policję​. Chociaż akurat ten fakt nie dotyczył samego pojazdu, świadczy o tym, że policyjne „obławy” na rowery elektryczne mogą przy okazji ujawniać różne inne naruszenia prawa. Generalnie jednak poznaniacy skupili się na dość prozaicznych wykroczeniach – karząc to, co najczęściej widać gołym okiem (wykroczenia przeciwko przepisom porządkowym)​. Tam kwestie homologacji e-bike’ów początkowo potraktowano pobieżnie, ale – jak zauważyły media – to może się zmienić wraz ze wzrostem świadomości problemu.

Wnioski i porady dla użytkowników rowerów elektrycznych

Rosnąca liczba kontroli to sygnał, że era “dzikiego zachodu” dla e-bike’ów powoli się kończy. Jeżeli jesteś posiadaczem roweru elektrycznego lub zamierzasz nim zostać, warto wyciągnąć z powyższych informacji kilka praktycznych wniosków:

  • Sprawdź specyfikację swojego e-bike’a – zanim wyjedziesz na ulice, upewnij się, że Twój pojazd mieści się w definicji roweru. Dowiedz się, jaką moc ma silnik (informacja powinna być w dokumentacji lub na tabliczce znamionowej). Jeżeli moc przekracza 250 W albo pojazd osiąga prędkości powyżej 25 km/h bez Twojego pedałowania, masz do czynienia z motorowerem. To samo dotyczy sytuacji, gdy posiadasz manetkę gazu – nawet jeśli moc jest mała, samodzielny napęd dyskwalifikuje pojazd z kategorii rowerów. W takiej sytuacji, dla własnego bezpieczeństwa prawnego, rozważ zablokowanie manetki lub ograniczenie mocy/prędkości, by dostosować sprzęt do norm. Alternatywnie, jeżeli zależy Ci na pełnej mocy – pomyśl o rejestracji pojazdu i uzyskaniu wymaganych uprawnień. Koszt rejestracji i polisy OC będzie na pewno niższy niż potencjalne kary finansowe​.
  • Nie lekceważ formalności – jeżeli Twój elektryczny jednoślad to faktycznie motorower, dopełnij wszelkich obowiązków: zarejestruj go (wydział komunikacji potraktuje go jak motorower właśnie), wykup OC i miej pewność, że posiadasz właściwe prawo jazdy. Pamiętaj, że jazda bez OC niesie ryzyko kary ze strony Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (sięgającej obecnie ok. 1560 zł dla motoroweru), a jazda bez uprawnień – to już sprawa dla sądu, z minimalną grzywną 1500 zł i zakazem prowadzenia w pakiecie. Te sankcje są realne, co pokazały pierwsze przypadki ukaranych e-rowerzystów.
  • Dbaj o przestrzeganie przepisów jak każdy rowerzysta – nawet jeśli masz w pełni legalny rower elektryczny, pamiętaj o zasadach ruchu drogowego. Nie jeździj po chodniku (gdy nie wolno), ustępuj pierwszeństwa pieszym, zatrzymuj się przed przejściami. Zakładaj oświetlenie po zmroku – to kwestia Twojego bezpieczeństwa i obowiązku prawnego. W sezonie jesienno-zimowym wielu dostawców było praktycznie niewidocznych, co stanowiło zagrożenie – nie bądź jednym z nich, zainwestuj w lampki i odblaski​. Policja zwraca uwagę na takie detale podczas kontroli i może Cię ukarać mandatem nawet za brak światła.
  • Uważaj jako dostawca/kurier – jeśli pracujesz jako kurier na rowerze elektrycznym, zwróć szczególną uwagę na wymagania prawne. Firmy dostawcze często wyposażały pracowników w szybkie e-bike’i, nie przejmując się ich legalnością​. To jednak Ty, jako kierujący, poniesiesz konsekwencje w razie kontroli. Dobrze jest porozmawiać z pracodawcą o bezpieczeństwie i zgodności sprzętu z prawem. Lepiej jechać nieco wolniej legalnym rowerem, niż ryzykować mandat lub utratę prawa jazdy na „podrasowanym” sprzęcie.

Na koniec warto podkreślić, że policja nie walczy z rowerami elektrycznymi jako takimi – to wspaniały środek transportu, który ma pozytywny wpływ na mobilność miejską. Działania mundurowych wymierzone są w nieodpowiedzialne korzystanie z tych pojazdów oraz omijanie przepisów, które istnieją dla dobra nas wszystkich. Jeśli jeździsz e-bike’iem z głową, przestrzegasz prawa i nie zagrażasz innym – kontrole drogowe nie powinny Ci spędzać snu z powiek. Jeśli jednak planujesz tuning swojego elektryka poza granice prawa, licz się z tym, że prędzej czy później spotkasz na swojej drodze patrol, który powie „sprawdzam”. W interesie własnym i innych użytkowników drogi, najlepiej zawczasu zadbać o zgodność z przepisami i zdrowy rozsądek. Dzięki temu rower elektryczny pozostanie źródłem frajdy i wygody, a nie kłopotów z prawem. Bezpiecznej (i legalnej) jazdy!

Jakie zagrożenia wiążą się z używaniem hulajnogi elektrycznej?

‍Photo by LAZERKONG on Pixabay Jakie zagrożenia wiążą się z używaniem hulajnogi elektrycznej? Hulajnoga elektryczna jest samojezdnym urządzeniem, które w...

Obowiązki kierującego hulajnogą elektryczną – Prawo o ruchu drogowym

Mobilność na niewielkie dystanse, określana mianem mikromobilności, staje się coraz bardziej popularna na całym świecie. Fenomen ten zyskuje na znaczeniu,...

Dlaczego zdecydowałem się na hulajnogę dla zdrowia? Moja historia od a do z.

Dlaczego zdecydowałem się na hulajnogę elektryczną? Hulajnoga elektryczna to innowacyjny środek transportu, który cieszy się coraz większym zainteresowaniem...